Szczęśliwi czasu nie liczą. Nie zmienia to faktu, że długość dnia systematycznie już się wydłuża i tak będzie aż do 22 czerwca. Z tą optymistyczną Zegarek męski Lorus RT397GX9 Zegarek zasilany za pomocą impulsu elektrycznego z baterii, który wprawia w ruch kryształ kwarcu. Wodoszczelność: 50 m (5 bar) Przy wodoszczelności na poziomie 50m (5ATM) można brać prysznic, myć samochód. Nie zaleca się pływać. Podczas kontaktu z wodą nie wolno wciskać guzików i ustawiać zegarka. Często spotykane w zegarkach szkiełko mineralne ma piąty stopień twardości w skali Mohsa. Jest elastyczne, a więc odporne na pęknięcia i stłuczenia. Wskazanie czasu: analogowe Zegarek pokazuje czas w tradycyjny sposób, przy użyciu mechanizmu wskazówkowego. Aktualny dzień miesiąca wyświetlany w okienku na tarczy zegarka lub na wyświetlaczu cyfrowym. Zegarek posiada rozszerzony moduł mechanizmu umożliwiający działanie manualnego stopera pozwalającego na dokładne pomiary czasu. Funkcje: Czas dobowy 12/24h Wyświetlanie godziny z uwzględnieniem całej doby umożliwia rozróżnienie godzin przed i popołudniowych. Kaliber mechanizmu: Seiko srebrny, okrągła To najczęściej spotykany i ceniony rodzaj zapięcia w zegarkach na pasku. Jest to solidne i niezastąpiona konstrukcja. Prostota wykonania i tradycyjny charakter sprawiają, iż zwolenników pasków ze sprzączką nie brakuje. Zegarek wyposażony jest w powłokę świetlną zapewniającą długotrwałe świecenie w ciemności po krótkim naświetleniu. Zakręcany dekielek sprawia, że zegarek zachowuje wyższą szczelność. Kolor paska/bransolety: czarny Funkcja pozwalająca na dokładny pomiar czasu, który naliczany jest po naciśnięciu przycisku. Maksymalna długość pomiaru wynosi 1 godzinę. Materiał paska/bransolety: skóra naturalna Do zakupionego zegarka dołączona będzie karta gwarancyjna, respektowana w serwisie centralnym oraz przez inne wybrane autoryzowane serwisy. Posiada ważność 24 miesięcy licząc od daty sprzedaży. Waga : g Szerokość : 43 mm Grubość : mm Maksymalny obwód (koperta + pasek) : cm Dostawa Grawerowanie Gwarancja Zegarki Lorus Zwroty Opinie o zegarku Lorus RT397GX9 Dla tego produktu nie napisano jeszcze opinii! Czy to prawda, że szczęśliwi czasu nie liczą? ;-) Zapraszamy do zapoznania się z naszą nową ofertą zegarków i budzików! :-D 12 odp. Strona 1 z 1 Odsłon wątku: 2089 16 grudnia 2009 12:26 | ID: 93019 Rozmowy na forum z Alą o zegarku skłoniły mnie do napisania tego posta Pytanie: nosicie zegarek? Powiem szczerze, że ja nie noszę już kilkanaście lat i nie uważam, żeby był mi potrzebny. Ale wiem, że są ludzie, którzy bez zegarka z domu nie wychodzą. 1 oliwka Poziom: Dzierlatka Zarejestrowany: 19-04-2008 00:57. Posty: 161880 16 grudnia 2009 12:35 | ID: 93035 Ja też tak mam jak Ty Asiu..., kiedyś nosiłam, ale jakoś zdjęłam, położyłam i tak już sobie leży kilka dobrych lat... 2 Malwinka Poziom: Niemowlak Zarejestrowany: 06-08-2009 12:50. Posty: 2310 16 grudnia 2009 12:39 | ID: 93042 Kiedys nosiłam cały czas bez niego się nie teraz mam komórkę... a zegarek leży w szufladzie. 3 Marcin1984 Poziom: Niemowlak Zarejestrowany: 22-09-2009 11:00. Posty: 2879 16 grudnia 2009 12:40 | ID: 93044 jak nie mam zegarka, to jakoś tak mi pusto. Lubię wiedzieć która godzina, mierzyć czas, planować, żyć wg. zegarka a mimo to jestem szczęsliwy :-) Mimo, iż mam zegarek w komórce, to nic nie zastąpi zegarka na ręcen :-P 4 oliwka Poziom: Dzierlatka Zarejestrowany: 19-04-2008 00:57. Posty: 161880 16 grudnia 2009 12:47 | ID: 93050 No pewnie Marcin... jak to mężczyzna bez zegarka... hihihi...... ale znam takiego, który nie nosi... to mój ślubny.... 16 grudnia 2009 12:47 | ID: 93051 Marcin1984 napisał 2009-12-16 12:40:19jak nie mam zegarka, to jakoś tak mi pusto. Lubię wiedzieć która godzina, mierzyć czas, planować, żyć wg. zegarka a mimo to jestem szczęsliwy Mimo, iż mam zegarek w komórce, to nic nie zastąpi zegarka na ręcen :-P Spotkałam się kiedyś z kolegą, który był tak zestresowany spotkaniem, że co kilka minut sprawdzał która godzina. Zegarek go zgubił. Mam nadzieję, że Ty tak nie masz 6 Marcin1984 Poziom: Niemowlak Zarejestrowany: 22-09-2009 11:00. Posty: 2879 16 grudnia 2009 12:58 | ID: 93071 aż tak to nie, po prostu lubię mieć wszystko poukładane i uporządkowane. :-) 16 grudnia 2009 13:11 | ID: 93083 Gdybym nie używała, to bym nie walczyła tak zawzięcie i zażarcie o zegarek na zegarek. To mój trzeci w życiu. Przyzwyczajam się do zegarków. Wolę zegarek na ręku niż w komórce. 8 Isabelle Poziom: Przedszkolak Zarejestrowany: 03-07-2009 19:42. Posty: 21159 16 grudnia 2009 13:30 | ID: 93096 Dostałąm zegraek od meżula i nosiłam:) Ale sie zepsuł i teraz używam tylko komórki:) 9 Katianka Zarejestrowany: 21-11-2009 21:05. Posty: 2636 19 grudnia 2009 00:59 | ID: 94986 Mi też się zepsuł zegarek, także nie noszę już parę lat, mam komórkę:) 10 alanml Poziom: Starszak Zarejestrowany: 27-10-2009 17:11. Posty: 30511 19 grudnia 2009 09:35 | ID: 94995 Noszę tylko jak wychodze. Dostałam od męża na świeta kilka lat temu, jest super. ale w domu nie nosze. 11 Stokrotka Poziom: Pełnoletnia Zarejestrowany: 28-04-2009 15:58. Posty: 66128 19 grudnia 2009 11:31 | ID: 95035 Nie lubię żyć na czas! Ale czasami się nie da i jakaś synchronizacja jest potrzebna. Ale zegarka nie używam. Nawet jak się z mężem umawiamy to jakoś tak na wyczucie i przeważnie wychodzi. 12 dziecinka Zarejestrowany: 07-05-2008 11:21. Posty: 26147 19 grudnia 2009 11:35 | ID: 95043 Miałam czas, gdy zegarka nie nosiłam. Potem duzo musiałam robić na czas, więce stał mi się potrzebny. Obecnie bywaja dni,, gdy mam go na ręce , a bywaja i takie, gdy nie zakładam go. Po trzech latach chyba, w końcu ogarnąłem wymianę paska i bezela w zegarku. Pasek miałem już od ponad roku, ale pozostawała kwestia bezela, który też jednak trzeba było wymienić. Obym mniej się teraz spóźniał. Chociaż… szczęśliwi czasu nie liczą, nie mierzą. 26 May 2023 11:42:05 Kategorie: teorienaukaFizyka kwantowafizykaczasciekawostkiniewyjaśnione Istnienie czasu wydaje się być czymś zupełnie normalnym i realnym, gdyż żyjemy z dnia na dzień, funkcjonujemy, chodzimy do pracy czy szkoły a gdy kładziemy się spać - budzimy się następnego dnia. Samo istnienie czasu prawdopodobnie jest jedynie zakodowane w naszych umysłach a jak twierdzą naukowcy, czas sam w sobie tak naprawdę nie istnieje. Stare powiedzenie o czasie, który ucieka, wydaje się dobrze opisywać jego właściwość. Jednak, gdy powstała ogólna teoria względności Einsteina, która opisuje prawa fizyki na dużą skalę, nagle okazało się, że to co nam się wydaje może być dalekie od prawdy. Fizyka kwantowa próbuje opisać zależności najmniejszych nawet cząstek we Wszechświecie, a jej osiągnięciem jest między innymi teoria dualizmu korpuskularno-falowego, stwierdzająca, że światło jest zarówno falą jak i cząstką. Przez wiele lat fizycy próbowali łączyć ze sobą obowiązujące ustalenia naukowe poszukując teorii wszystkiego, która bez względu na skalę układu opisuje wszystko we Wszechświecie, jako ze sobą powiązane - od cząsteczek do galaktyk. Już ponad 40 lat temu, wyprowadzono równanie Wheelera-DeWitta, z którego wynikało, że czasu jako takiego nie ma. Jednak ich odkrycie przez długi czas wydawało się zbyt kontrowersyjne, bo nikt nie mógł tego pojąć jak to możliwe, że czas nie istnieje na poziomie materii. Nasz przywiązany do „szkiełka i oka” sposób postrzegania świata jest też podstawowym problemem w zrozumieniu koncepcji świata bez czasu. To co obserwujemy i to, co subiektywnie postrzegamy jako "czas" jest w rzeczywistości efektem wymiernych globalnych zmian w świecie wokół nas. Im bardziej zagłębimy się w świat atomów, protonów i fotonów, zrozumiemy, że pojęcie czasu staje się coraz mniejsze. Według naukowców zegary, które towarzyszą nam na co dzień, z fizycznego punktu widzenia nie mierzą jego upływu, tylko pomagają nam w organizacji naszego życia. Teoria o nieistniejącym czasie jest nieco szokująca i trzeba sobie umieć to jakoś uporządkować, ponieważ w przeciwnym wypadku zadziała typowy psychologiczny mechanizm wypierania. Gdy jednak zdamy sobie sprawę z istnienia takich zjawisk jak superpozycja kwantowa, czy splątanie kwantowe, to zrozumiemy, że bez nas czas nie ma prawa istnieć i upływać, bo dopiero fakt świadomej obserwacji tego jak staje się Wszechświat powoduje, że odczuwamy coś takiego jak upływający czas. Źródło: Ocena: 7740 odsłon na polskim w 3b (B'98) D.N.: Ile zostało jeszcze czasu? U: 13 minut. U: Szczęśliwi czasu nie liczą. D.N.: Może i tak, ale ja nie wiem, czy my tu Podobno szczęśliwi czasu nie liczą. Zaaferowani swoim błogostanem nie zauważają upływu czasu, który pod wpływem endorfin staje się jakoś mniej dostrzegalny. Jednak czas przestaje być dla nich istotny tylko dlatego, że fakt jego istnienia umyka ich uwadze, a nie dlatego że tak naprawdę nie ma żadnego znaczenia. Szczęśliwi, którzy czasu nie liczą. To zdanie według mnie definiuje szczęśliwego człowieka albo raczej fakt konieczny, aby prawdziwe szczęście móc w sobie odnaleźć. Ewolucja świadomości z biegiem czasu, zdobywaną wiedzą i gromadzonym doświadczeniem jest chyba zupełnie naturalną koleją rzeczy i wraz z wiekiem pewne rzeczy stają się dla mnie coraz bardziej zrozumiałe i oczywiste. Jedną z nich jest fakt, że czas nie ma żadnego znaczenia. Pewnie w głowach wielu z Was zaraz pojawi się szereg pytań: Ale jak to? Przecież czas płynie, robimy się coraz starsi, wszystko kiedyś się zaczyna i kiedyś się kończy, więc jak czas może nie mieć znaczenia? Ano może. Już jedno z najsłynniejszych twierdzeń Einsteina „Czas jest względny” powinno sprawić abyśmy przestali czas traktować aż tak serio jak to mamy w zwyczaju. Aby nie zagłębiać się za bardzo w pojęcie czasu z fizycznego punktu widzenia napiszę tylko, że według teorii względności czas nie jest zawsze jednakowy i płynie z różną prędkością ze względu na prędkość poruszania się ciał w przestrzeni. Naukowcy wielokrotnie udowodnili, że ten wybitny fizyk się nie mylił i że z matematycznego punktu widzenia czas traci wszelkie znaczenie. Jest to fakt, który dla percepcji człowieka jest nie do ogarnięcia i chociaż jest to niesamowicie fascynujące (przynajmniej dla mnie) nie będę Was dłużej zamęczać naukowym podejściem do tego tematu. Od jakiegoś czasu bardzo mocno staram się skupiać swoją uwagę i energię tylko na tym co się dzieje tu i teraz, bez zbędnego wybiegania w przyszłość i zaglądania w przeszłość. W konsekwencji przestałam kompletnie zwracać uwagę na czas. Nawet nie przypuszczałam jak rzeczywistość pozbawiona czasu skrupulatnie odmierzanego przez zegarek może być kojąca. To która jest godzina interesuje mnie tylko ze względu na poranne wstawanie, rozkład komunikacji czy umówione spotkania. Nie jest to łatwe, bo nasze umysły są zaprogramowane tak aby nieustannie coś analizować i planować, rozmyślać o tym co było lub zastanawiać nad tym co będzie. Ludzki umysł gubi się gdy pozbawimy go wyznacznika jakim jest czas i kompletnie nie potrafi się odnaleźć w rzeczywistości tu i teraz, dlatego tak trudno ludziom czerpać radość z trwającej chwili. Świetnie oddaje to poniższy rysunek. Trudno wyzwolić swój umysł od natłoku niepotrzebnych myśli. Co gorsza zdecydowana większość ludzi nie zdaje sobie sprawy z tego jaką władzę ma nad nimi ich własny umysł i wszystkie narzucone na niego przez rzeczywistość mechanizmy. Wszystko zaczyna się już w dzieciństwie, a z wiekiem jest tylko gorzej. Dzieci na początku są wolne od wszelkich schematów, ale świat bardzo szybko je manieruje, a ja mam już na tyle lat, aby móc z przykrością stwierdzić, że w obecnych czasach zdecydowanie szybciej niż kiedyś stają się trybikami w tej maszynie obłędu. Eckhart Tolle napisał fantastyczną książkę „Potęga teraźniejszości”, z której pochodzi ten cytat: „To, co negatywne, jest absolutnie sprzeczne z naturą. Ponieważ zaś wszystko, co negatywne, zanieczyszcza psychikę, istnieje głęboki związek między zatruciem i zniszczeniem przyrody a ogromnymi pokładami negatywizmu, nagromadzonymi w zbiorowej psychice ludzkiej. Żadna inna forma życia na kuli ziemskiej nie wie, co to negatywizm: znany jest on wyłącznie ludziom; żadna też spośród innych form życia nie zadaje gwałtu planecie, której zawdzięcza samo swoje trwanie, ani planety tej nie zatruwa. Widziałeś kiedyś nieszczęśliwego delfina, żabę, która miała problemy z samooceną, kota, co nie potrafił się zrelaksować, albo ptaka, hołubiącego nienawiść i urazę? Jedynie zwierzęta żyjące w bliskim kontakcie z ludźmi i poprzez nich wchodzące w kontakt z ludzkim umysłem oraz jego obłędem, zdradzają czasem coś w rodzaju negatywnych skłonności czy objawów nerwicy”. Zwierzęta nie posiadają ego i tym samym już na starcie wygrały swoje życie, my natomiast musimy o nie dopiero zawalczyć. Prawda jest taka, że nie jestem mistrzynią w byciu tu i teraz, ale całkowite uwolnienie się spod dyktatury swojego umysłu jest niezwykle uzależniającą umiejętnością, dlatego nieustannie próbuję doskonalić się w tej sztuce. Właśnie wróciłam z urlopu i to było dla mnie niezwykle ciekawe doświadczenie, które skłoniło mnie do napisania tego tekstu. Ze względu na zachodzące zmiany w sposobie myślenia i postrzegania rzeczywistości, to był zupełnie inny wyjazd niż wszystkie inne do tej pory. Lepszy. Nie odliczałam dni do wyjazdu, chociaż na prawdziwym, tak długim urlopie byłam po raz pierwszy. Już dawno zrozumiałam, że przebieranie nogami ze zniecierpliwienia niczego nie przyspiesza i zdecydowanie zaburza korzystanie z chwili obecnej (pisałam o tym kiedyś tutaj). Na miejscu zupełnie nie interesowała mnie ani godzina, ani dzień tygodnia, ani wiadomości z Polski, ani wiadomości ze świata. Nic. Zero. Totalnie wyłączony umysł, a w zamian wyostrzone zmysły dzięki czemu mogłam w pełni delektować się miejscem, w którym jestem i cieszyć z towarzystwem bliskich mi osób. Doświadczanie absolutnie każdej chwili bez zastanawiania się ile wakacji już minęło, a ile jeszcze zostało. Bez żalu w dzień wyjazdu. Bez poczucia że wracam do tzw. szarej rzeczywistości. Bez wrażenia że coś trwało za krótko. Bez zwykle plączącej się w takich sytuacjach myśli, że wszystko co dobre szybko się kończy. Udało mi się całkowicie uwolnić głowę i tego typu myśli nawet w niej nie zakiełkowały. To co towarzyszyło mi przez cały pobyt, to niesamowita wdzięczność za to, że mogę tu być i tego wszystkiego doświadczać. Jakże cudowne i nowe było to dla mnie doświadczenie. Ku mojemu zdziwieniu nawet powrót do pracy okazał się całkowicie bezbolesny. Wróciłam do niej zupełnie tak, jakbym dzień wcześniej o godzinie 15 zamknęła za sobą drzwi. Obciążeni licznymi troskami, do znudzenia rozpamiętujący przeszłość, na którą nie mamy żadnego wpływu i nieustannie zamartwiający się o przyszłość, która może nigdy nie nadejść, egzystujemy będąc przekonanym, że właśnie tak wygląda życie. Teraźniejszość przeżywamy zupełnie mechanicznie i bez świadomego udziału z pojawiającą się co jakiś czas nostalgiczną myślą „jak ten czas szybko leci….”. Czasem przyglądamy się dzieciom zazdroszcząc im ich beztroski, jednocześnie będąc przekonanym, że taki stan w dorosłym życiu to czysta utopia. Bo rachunki, bo kredyt, bo zdrowie, bo praca, bo rodzina i takich „bo” są tysiące, które nieustannie zaprzątają nasze głowy. Nasze ego bardzo mocno pilnuje abyśmy się z tego obłędu nigdy nie ocknęli, a rzeczywistość jest tak skonstruowana aby nasz umysł mógł generować i piętrzyć zmartwienia, od których jesteśmy wręcz uzależnieni. Kiedy człowiek uświadomi sobie jak bardzo zaplątany jest w pułapki swojego umysłu pojawia się pragnienie aby się uwolnić. Kiedy mu się to uda chociaż raz, zapragnie osiągać ten stan zdecydowanie częściej. Nie jest to łatwe, ale warte zachodu, bo tylko będąc tu i teraz, zapominając o czasie, który w przeciwieństwie do przeszłości i przyszłość teraźniejszości zdefiniować nie potrafi, można osiągnąć bezwarunkowe szczęście. 55 views, 5 likes, 0 loves, 0 comments, 0 shares, Facebook Watch Videos from BioSys: Mówi się, że szczęśliwi czasu nie liczą. A co z przedsiębiorcami, kierownikami i osobami pracującymi w działach
Szczęśliwi czasu nie mierzą? Hmm...no to jak funkcjonują? ;) A ja dla mojej Mamy zmalowałam zegar...taki oto Mama z uśmiechem powiedziała-śliczny jest... Ona lubi spękania, najbardziej lubię robić upominkowe rzeczy :) Poza tym teraz robię drobiazgi Świąteczne dla siebie...No prawie...te wiszące dla moich Przyjaciół najbliższych ;) No i kurka też dla nich... Obdarowywanie jest wielkim tak macie? To już ostatnie lakierowanie,tak może ze trzy warstwy potrzebują... I już ostatnie szydełkowe sumie popełnionych 9 sztuk ;) Miłego wypoczynku Wam życzę. A mnie skończył się dzień dziecka ;) Mama z Siostrą wyjeżdżają. Smutno mi :( Do następnego wpisu... Tak skończyły moje jaja... Ostatecznie dodałam moim jajeczkom trochę kropkowania I powiesiłam je na tasiemkach Mam też dwie one się jeszcze mnożą,ale póki co pokazuję dwie A to tuniczka dla malutkiej kruszynki...kruszynki-Kalinki ;) U mnie jeszcze nie ma takiej wiosny jak na Waszych blogach widzę...muszę jeszcze chwilkę poczekać Pozdrawiam Was i dziękuję za liczne słowa,które cieszą mnie niezmiennie :) Kolejna...i nie ostatnia ;) No cóż...Ten wzór się po prostu do zaakceptowania ;) A ja? No cóż...w międzyczasie jaja sobie robię ;) Moje nie będą piękniutkie,gładziutkie,bo to są styropianowe jaja. Będą piękne inaczej ;) Trzymajcie kciuki żebym z nimi zdążyła :) Dziś tak krótko i szybko :) Dobrego tygodnia życzę wszystkim!!! Sernik wiedeński Dzisiaj rano moja Córcia zapytała : mamusiu to ciasta nie upiekłaś dzisiaj? Wczoraj były gofry,więc pomyślałam że temat słodkości jest załatwiony. Ups...Dziecko lubi niedzielne ciasta i się przyzwyczaiło, czyli.... Sernik wiedeński-przepis z książki kucharskiej Bergera. 12 dag masła 15 dag mąki 5 dag cukru 1 żółtko Szybko zagnieść i wyłożyć dno Ciasto posypałam warstwą kakao 1 kg sera 400 dag cukru(ja daję mniej) cukier wanilinowy 10 jaj 15 dag masła 5 dag kaszki manny Masło utrzeć z cukrem i ser,na koniec pianę z około 50-60 min Lubi ktoś ciepły sernik ? Jeśli tak to jeszcze jest na taki szansa...zapraszam :) Pozdrawiam bardzo serdecznie :) Do następnego wpisu :) Pelerynka Skończyłam pelerynkę dla mojej Chrześnicy. Powstawała metodą prób i błędów...Było trochę prucia...Wyobrażacie sobie prucie moheru i to dzierganego szydełkiem...masakra! Z efektu jestem dwuwarstwowa,więc cieplutka. Zapięcie jeszcze w trakcie wykańczania... Muszę kupić ładne perełkowe guziczki zamiast tych prezentowanych. Teraz spokojnie mogę zająć się kolejną chustą ;) Pozdrawiam bardzo serdecznie i dziękuję za liczne odwiedziny i komentarze :) Dobrego dnia! Kurka Wielkanocna i nie tylko... Od jakiegoś czasu przymierzałam się do wydziergania kurki,do wzoru której dostęp miałam dzięki Dorocie. Długo się zbierałam....ale wczoraj zrobiłam ją dla Córci do przedszkola Kurka pochodzi z bloga Splecione nitki i słowa A to przy okazji pracy mama-córka zleconej w więc na spółkę lakierowała a Córa sypała brokatem....powstało takie jajo... A wczoraj po powrocie z pracy czekała na mnie niespodzianka! Szarpałam z zaciekawieniem,bo nie spodziewałam się żadnej przesyłki...A w środku same (jak dla mnie) cuda! Aniu przecież nie musiałaś... Dziękuję...ale czytasz w moich myślach! Szukałam odpowiedniego czerwonego moheru....już nie muszę szukać,bo ten jest idealny!!! A włóczkę pokazałam na powstającej w bólach bólach,bo robiona metodą prób i błędów... A teraz pokażę coś,za co mogę się być może narazić...ale warto podjąć Wam chustę,którą zrobiła bardzo sympatyczna robiła ją przy mojej drobnej tylko podpowiadałam poprzez pocztę co i jak....takie dzierganie online ;) Jestem tak dumna,że muszę pokazać chustę to nie będzie jedyna...Namawiam Ją na założenie bloga,bo to osóbka która podobnie jak ja czuje ogromną potrzebę zajmowania łapek robótkami. Pozdrawiam słonecznie!!! Miętusek ;) Jakiś czas temu u Joanny :) zobaczyłam ciacho i oszalałam. Nie jestem smakoszem czekolady...natomiast jedyna wersja za którą dałabym się pokroić,którą kupić mnie można to mięta + czekolada. Okazało się że nie muszę być zdana jedynie na czekoladki After Eight i im podobne....To bardzo dobra wiadomość. Przepis Joasi: masło roślinne lub zwykła margaryna 4 jajka 2 szkl. cukru 1 szkl. mąki pszennej 1/2 szkl. mąki ziemniaczanej 3 łyżki kakao krople miętowe ( z apteki, ja daję całą buteleczkę ) 2 łyżeczki proszku do pieczenia 8 łyżek wody Masło,cukier, kakao, wodę i kropelki miętowe- rozpuścić w garnku i zagotować. Z masy odlać ok. 1/3 szkl. na polewę Pozostałą część masy wystudzić. Następnie dodać żółtka, przesianą mąkę pszenną i ziemniaczaną, proszek do pieczenia. Wszystko wymieszać, dodać pianę z białek. Ponownie wymieszać bardzo delikatnie. Masę przełożyć do formy wysmarowanej tłuszczem i posypanej tartą bułką. Piec w 150 stopniach ok. 50 - 60 min. Najpierw delikatnie potraktowałam je polewą,ale tylko częścią. Resztę zostawiłam do polania po pokrojeniu tej pyszności... Dla mnie to szaleństwo! W całym domu pachnie cudownie miętą... Joasiu dziękuję że podzieliłaś się przepisem;) Co za piękny czas! Pranko pachnące świeżutkim powietrzem...herbatka na słoneczku...Roślinki zaczynają żyć...Cały dzień właściwie na dworze...Jest cudownie! No i jeszcze coś!Zdjęcia będą lepsze ;) Przyłapałam dzisiaj biedroneczkę ;) Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i życzę miłego wypoczynku! Passé... Taki sweter zrobiłam sobie na idę wraz z trendami bo pastelowy nie jest....ale nic to ;) Ma wielki kaptur Rozporki na blokach Może być w wersji "szlafrokowej " Zrobiłam tez mały myk....zostawiłam otwory na bokach,żeby tylko tył przyciągnąć lekko paskiem. Poza tym pokażę koraliki.... Pomalowałam krzesło dla Bzdurki Zaczynam pelerynkę dla Chrześnicy...komunia coraz bliżej :) Wiosna na parapecie I wiosna w ogrodzie....u mnie powoli się zaczyna... Ostatnio jestem bardzo mam czasu na robótki i bloga. Nie pokazuję sweterka jak należy....Chyba chwilowo nie mam serca,za dużo na głowie...Mam nadzieję że to chwilowe... Pozdrawiam bardzo mnie Wasza obecność :)
Szczęśliwi czasu nie liczą no chyba, że mają takie cudo z II poł. XIXw., z warsztatu Br. Abtvill Werder. Pamiętacie, że dziś w nocy przestawiamy zegarki? Zmieniamy czas na letni, przesuwając wskazówki z godz. 2:00 na 3:00 ⏰
Podczas powitalnej kolacji można było przekonać się, że dla Hindusów, podobnie jak dla Polaków, stół jest miejscem nie tylko spożywania posiłków, ale i wspólnej biesiady, a różni nas to, że wśród nich wiele osób nie je potraw mięsnych. Polacy, choć przecież niesłynący z punktualności, byli zdziwieni swobodnym traktowaniem czasu przez kolegów z Azji. Dostrzegając mniejsze i większe różnice, pozostali pod wrażeniem swobody i otwartości Hindusów, a także urody tamtejszych dziewcząt. Po wizycie gości z IndiiCo w czasie pobytu młodych Hindusów w Myślenicach zaskoczyło goszczących ich Polaków? Okazji do skonfrontowania zwyczajów i poglądów było sporo, bowiem młodzież spotykała się nie tylko na gruncie zawodowym, czyli na scenie, ale też prywatnie. Członkowie myślenickiego zespołu podejmowali ich bowiem w swoich Marwah, dyrektor artystyczny Ryan Inyernational School: - Polska gościnność to nie tylko utarte powiedzenie, ale rzeczywistość, której mieliśmy okazję doświadczyć. Po raz pierwszy byliśmy w waszym kraju i mogę powiedzieć, że mamy wiele wspólnego. Cieszę się, że już wkrótce grupa z Myślenic będzie promować polską kulturę w Szewczyk, kierownik organizacyjny Zespołu Pieśni i Tańca "Ziemia Myślenicka": - Moje spostrzeżenia związane z hinduską młodzieżą odnoszą się głównie do ich sposobu bycia, a zwłaszcza sposobu, w jaki traktują czas. Właściwie nie gra on dla nich roli, nieważne są zaplanowane pory posiłków czy wcześniej umówione spotkanie - wydają się mieć czas na wszystko. Dość zaskakujące było też to, że panujące tu upały były dla nich bardzo wyczerpujące. Jak twierdzili, w Indiach rzadko chodzą pieszo, a korzystają z autobusów lub riksz. W efekcie pokonanie trasy z Zarabia do Rynku było dla nich dość Żaczek, tańczy z ZPiT "Ziemia Myślenicka": - Podczas pobytu grupy w Myślenicach gościłam u siebie dwie dziewczynki. Reva i Gyanvi, jak zresztą wszyscy pozostali członkowie zespołu, okazały się bardzo miłe i niezwykle komunikatywne. Moi rodzice zorganizowali w tym czasie przyjęcie imieninowe, na które przybyło sporo gości, dziewczyny jednak w ogóle nie czuły się skrępowane. Zauważyłam, że Hindusi przywiązują bardzo dużą wagę do wręczania prezentów. Przyjeżdżając, przygotowały drobne upominki dla członków mojej rodziny, a już będąc tu, gdy przypomniały sobie o urodzinach kolegi z zespołu, prosiły mnie, abym dała im jakieś materiały, z których mogłyby przygotować dla niego jakiś drobiazg. Nie do przeoczenia jest ich luźne podejście do czasu, bardzo często musiałam im przypominać, że musimy już wyjść, aby zdążyć na Górecki, tańczy w ZPiT "Ziemia Myślnicka": - _Od razu w oczy rzuca się uprzejmość, żywiołowość i otwartość Hindusów. Zachowują się tak na scenie, jak i poza nią. Trzeba przyznać, że są znakomicie obeznani ze sceną, bardzo dobrze tańczą i nie są niczym skrępowani. Po spędzeniu z nimi kilku dni zauważyłem, że ich kultura i zwyczaje dość znacznie różnią się od naszych. Przekładem może być to, że wchodząc do domu, niezwłocznie zdejmują nie tylko buty, ale też skarpetki i najchętniej chodzą (KAR)
DdJbT. 373 97 195 192 373 157 260 289 85

szczęśliwi czasu nie mierzą